Męskie klasyczneMęskie
Damskie klasyczneDamskie
SmartwatcheSmart
Marki
Inne
Tagi: Recenzje | Maurice Lacroix | Klasyczne | Do nurkowania
3.11.2025 | 4 MIN
Szczerze mówiąc, wobec stosunkowo młodej i dla większości wciąż mało znanej marki Maurice Lacroix byłem dość sceptyczny. Na pierwszy rzut oka sprawiała na mnie wrażenie kolejnej marki „fashion”, która tylko stara się wyglądać na coś więcej, niż jest w rzeczywistości. Wystarczyło jednak kilka minut z ich zegarkiem na nadgarstku i zmieniłem zdanie. Największa w tym zasługa właśnie nurka o nazwie Maurice Lacroix Pontos PT6248 – zegarka, który przekonał mnie, że ta marka naprawdę ma sporo do zaoferowania.

Już przy pierwszym założeniu zaskoczyło mnie, jak świetnie Pontos został przemyślany pod kątem ergonomii. Koperta o średnicy 42 mm leży zupełnie naturalnie, niezależnie od tego, czy masz nadgarstek mniejszy, średni czy większy – przymierzaliśmy go z kolegami po kolei i wszyscy zgodnie stwierdziliśmy – tak wygodnego nurka dawno nie mieliśmy na nadgarstku. Na każdym z nas wyglądał trochę inaczej, ale zawsze świetnie. Jakby dopasowywał się do użytkownika.

I to mimo nieco ponadprzeciętnego wymiaru lug-to-lug (50 mm). To zasługa perfekcyjnie wyprofilowanych uszu koperty, delikatnie zaokrąglonych i skierowanych w dół, dzięki czemu zegarek kopiuje kształt ręki. Podobnie wyprofilowany jest także kauczukowy pasek, który naturalnie układa się wokół nadgarstka – bez szczelin, bez ucisku i z wrażeniem, jakby był stworzony na miarę.
Przy pasku zatrzymam się jeszcze na moment, bo kolejna rzecz, którą muszę wyróżnić, to jego klamra. Znajdziemy na niej wycięcie, w które pasek precyzyjnie się wpasowuje. To wprawdzie drobny detal, ale właśnie takie niuanse, moim zdaniem, oddzielają dobre zegarki od słabych. Pontos nie sprawia więc wrażenia efektu szybkiego pomysłu, lecz przemyślanego projektu, w którym pomyślano naprawdę o wszystkim.


29.9.2025
Historia marki Maurice Lacroix – Dlaczego sukces nie wymaga tradycji?
Przechodząc do wyglądu, muszę wspomnieć o chyba najbardziej charakterystycznym elemencie Pontosa, czyli dwóch zakręcanych koronkach – jedna służy do ustawiania czasu, a druga do obsługi wewnętrznej, dwukierunkowo obracanej lunety z podziałką minutową.
Jeśli chodzi o pracę lunety – jest absolutnie płynna, precyzyjna i pozbawiona luzu. Z doświadczenia wiem, że w większości zegarków z wewnętrzną lunetą problem leży właśnie tutaj: luneta często się „chwieje” albo reaguje z opóźnieniem z powodu zbyt dużego luzu w mechanizmie. W Pontosie nic takiego się nie dzieje – wszystko działa dokładnie tak, jak powinno.

Koperta Pontosa oferuje wodoszczelność do 300 metrów, więc to nie tylko atrakcyjny wizualnie model, lecz prawdziwy nurek, który poradzi sobie również w trudniejszych warunkach. Na kopercie znajdziemy szkło szafirowe z obustronną powłoką antyrefleksyjną, dającą efekt, jakby zegarek pod pewnymi kątami w ogóle nie miał szkła. To ta sama cecha, z której znana jest marka Mido (za co nie raz chwaliłem jej zegarki w swoich recenzjach).
Tarcza Pontosa ma fakturę, która mnie osobiście przypomina bardzo drobny czarny piasek, co wraz z nakładanymi indeksami dodaje jej głębi. Indeksy i wskazówki są polerowane, a minutowa i sekundowa zostały zaakcentowane kolorem dobranym do paska.

Wskazówki, indeksy i napisy na lunecie pokryto Super‑LumiNovą. Czytelność w ciemności jest więc bez zarzutu i w pełni odpowiada temu, czego oczekujesz od porządnego nurka. Pochwalić muszę też datownik umieszczony na godzinie szóstej – wygląda symetrycznie i nie zaburza kompozycji tarczy. Dodatkowej dyskrecji dodaje fakt, że utrzymano go w tym samym kolorze co tarczę.

W środku pracuje kaliber ML115, czyli w gruncie rzeczy dobrze znana Sellita SW200, zbudowana na sprawdzonej architekturze ETA 2824. Oferuje naciąg ręczny i dwukierunkowy automatyczny, hacking (zatrzymanie wskazówki sekundowej podczas ustawiania czasu), rezerwę chodu około 38 godzin oraz częstotliwość 28 800 uderzeń na godzinę.

Jak to w zegarkach nurkowych bywa, zakręcany dekiel jest nieprzezierny.
Nie ma tu więc fajerwerków, ale ma to swoje zalety – to mechanizm, który większość zegarmistrzów dobrze zna i w razie potrzeby łatwo serwisuje.
Na koniec muszę powiedzieć, że Maurice Lacroix Pontos zrobił na mnie wrażenie zegarka, który naprawdę niczego nie udaje. To po prostu rzetelny nurek z przemyślanym designem i znakomitą ergonomią.

Na pierwszy rzut oka wydaje się masywny, ale mimo to uważam, że nadaje się również do codziennego noszenia. Do zegarka (w klasycznej, pomarańczowej edycji) dołączono ponadto zapasowy czarny pasek kauczukowy i czarny pasek materiałowy, więc jego wygląd łatwo dostosujesz (dzięki mocowaniu quick-release).
Jeśli szukasz nurka, który łączy komfort, funkcjonalność i precyzyjne wykonanie, Pontos prawdopodobnie bardzo miło cię zaskoczy – tak jak zaskoczył mnie.
Źródła zdjęć: Maurice Lacroix
Może cię też zainteresować:

14.8.2023
6 NAJ: Męskie zegarki do nurkowania

18.3.2024
Recenzja Edox Neptunian Grande Réserve – Nadal boski, dla z mniejszymi nadgarstkami
