Nurek z duszą podróżnika - Bulova Oceanographer "Devil Diver" GMT
Tagi: Recenzje | Bulova | Męskie | Klasyczne | Do nurkowania
29.2.2024 | 4 MIN
Pod koniec ubiegłego roku amerykańska Bulova przedstawiła ciekawą propozycję podobną do swojego popularnego modelu Oceanographer Devil Diver. Tym razem jednak zaserwowała go z zapachem dalekich destynacji i jeszcze większą nutą retro. Asem w rękawie tego modelu jest funkcja GMT... I to nie byle jaki GMT, a "podróżniczy" GMT. Nie będę jednak zbytnio przeciągał i przyjrzyjmy się zegarkowi z bliska!
Szatański zegarek
Na początek należy powiedzieć skąd właściwie wziął się Oceangrapher. Po raz pierwszy zobaczyliśmy go na przełomie 1969 i 1970 roku, kiedy to Bulova wypuściła go na rynek. Nie trzeba było jednak długo czekać, aby wśród fanów zyskał przydomek "Devil diver" (co można przetłumaczyć jako "diabelski nurek"). Przydomek ten zyskały dzięki liczbie 666 na tarczy, która wskazuje wodoodporność zegarka w stopach.
4 574 zł (dostarczymy do 11.12.)
Zegarek można rozpoznać na pierwszy rzut oka - posiada znaną kopertę w kształcie "żółwiej skorupy", charakterystyczne indeksy i kwadratowy wewnętrzny cyferblat. Model ten wyposażono również w funkcję GMT umożliwiającą orientację w czasie w wielu strefach czasowych jednocześnie.
Wychudzony żółw
Bulova Oceanographer "Devil Diver" GMT to moim zdaniem bardzo kompaktowy i doskonale nadający się do noszenia zegarek - w rzeczywistości, w porównaniu do klasycznej wersji, zmniejszył się o pełne 3 mm szerokości (do bardzo przyjemnych 41 mm) i 1 mm od ucha do ucha (do nowych 45 mm). Koperta zegarka wykonana jest z polerowanej stali nierdzewnej, która ma bardzo nietypowy szary odcień w modelu "full-lume" 98B407 z mojej dzisiejszej recenzji - ale idealnie pasuje do ogólnego stylu modelu.
Oprócz tego szarego wariantu full-lume, Bulova oferuje również klasyczny stalowy wariant Pepsi 96B322 i 97B215 z PVD w kolorze różowego złota. Oczywiście jest on wodoodporny do 200 metrów (lub 666 stóp).
Rozstaw uszu wynosi 20 mm - więc znalezienie nowego paska nie będzie problemem. Z pewnością jednak nie szukałbym innego przy zakupie tego zegarka, gdyż sam byłem mile zaskoczony. Drobno teksturowany pasek z polieteru jest bardzo wygodny na nadgarstku i sprawia wrażenie dość solidnego i trwałego. Jest on wykończony sygnowaną klamrą z kolcami w tym samym kolorze co koperta.
Nad kopertą zegarka wznosi się delikatnie zaokrąglone szafirowe szkiełko z wewnętrznym cyklopem w kształcie kwadratu. Pomimo, że osobiście nie jestem fanem cyklopów w ogóle (a wręcz przeciwnie) i zazwyczaj unikam zegarków z nimi w łuku - to na wewnętrznej stronie szkła zupełnie mi to nie przeszkadzało. Dla mnie jest to bardzo ciekawe rozwiązanie pozwalające w przyjemny sposób "ukryć" być może przeszkadzający aspekt zegarka.
Podświetlenie nadgarstka
Absolutną atrakcją zegarka jest jednak tarcza. Recenzowany dziś przeze mnie model wyposażony jest w tarczę typu "full-lume" - niemal cała jej powierzchnia jest luminescencyjna. W centralnej części tarczy znajduje się typowy dla Devil Diver krzyż, przypominający mi osobiście przyłbicę snajpera. Na obwodzie tarczy znajdują się naprzemienne cylindryczne indeksy z luminescencją oraz 24-godzinna skala zaprojektowana dla wskazówki GMT. A żeby tych wszystkich świateł było mało - Bulova dodała również sporą dawkę luminescencji do 60-stopniowej lunety zegarka.
Amerykańska maska, japońska mechanika
W przypadku naszego dzisiejszego zegarka, Bulova postawiła na wysokiej klasy 24-wskazówkowy japoński kaliber Miyota 9075; może on pochwalić się wysoką częstotliwością 28 000 uderzeń na godzinę, automatycznym i ręcznym nakręcaniem, hackowaniem i dokładnością -10 +30 sekund na dobę.
Osobiście jednak stwierdziłem, że działa one znacznie lepiej, z łatwością utrzymując od -9 do +8 sekund dziennie na wibrografie w zależności od pozycji. Aha, no i oczywiście nie mogę nie wspomnieć o funkcji GMT, która jest największym usprawnieniem nowej reedycji Devil's Grebes. Sam GMT jest tzw. "traveller's" czyli podróżny (i możemy go znaleźć np. w słynnym Rolexie GMT-Master II). Jego przeciwieństwem jest tzw. "office GMT" (ale o tym może innym razem).
W przypadku podróżnych GMT kierujemy się przede wszystkim wskazówką czwartą (GMT), która wskazuje czas domowy, a po wysunięciu koronki do pozycji drugiej możemy ustawić małą (klasyczną) wskazówkę godzinową, która współgra z datownikiem i "przeskakuje" w godzinnych odstępach. Więc jeśli jesteś po drugiej stronie globu, nie tylko będziesz wiedział, która jest godzina w domu, ale także będziesz wiedział, czy jest rano, czy po południu; w ten sposób nie ma ryzyka niechcianych telefonów do domu o 3 nad ranem zamiast o 3 po południu, które zamierzałeś.
Podsumowanie
Co powiedzieć na zakończenie? Myślę, że nowy Oceanographer Bulova naprawdę odniósł sukces. Przyznaję, że mogę być trochę pod wpływem mojej miłości do wszystkich świecących rzeczy i gdybym nie otrzymał tego konkretnego modelu do recenzji, oceniłbym go inaczej. Jednakże, jeśli naprawdę usunę całą kuszącą świetlistość, to nadal jest to dobrze wykonany i doskonale nadający się do noszenia zegarek do nurkowania, który może pochwalić się również ciekawą i przydatną komplikacją. A wszystko to za stosunkowo uczciwą cenę.