Rok 2023 bez wątpienia będzie wyjątkowy dla nas, fanów G-Shocka. G-Shock będzie obchodzić swoje czterdzieste (!) urodziny, co oznacza, że możemy spodziewać się nie tylko jubileuszowych limitowanych edycji, ale także z pewnością pojawi się zupełnie nowy model. Końcówka minionego roku również przyniosła nam nowość w postaci G-Shock GA-B001, który może pochwalić się nie tylko atrakcyjnym i futurystycznym wyglądem, ale także nową unikalną konstrukcją. Przyjrzyjmy się jej więc.
Kiedy latem na forach G-Shocka pojawiły się pierwsze informacje o pojawieniu się nowego produktu, wywołały one dość dużą falę spekulacji na temat tego, co tak naprawdę planuje Casio. Oznaczenie nowego modelu do złudzenia przywodziło na myśl nieco „dziwaczny” G-Shock G-001 z 1996 roku, znany też pod pseudonimem „Jason”, który zyskał dzięki podobieństwu do maski głównego bohatera Piątku trzynastego - serii horrorów – Jasona Voorheesa.
Ostatecznie reinkarnacja oryginalnego Jasona nie miała miejsca, ale nowy GA-B001 zdecydowanie nie zgubi się w tłumie istniejącej kolekcji.
Edit: W końcu na początku grudnia 2022 roku Casio zapowiedział „Jasona” G-B001. Zobaczymy go dopiero w 2023 roku i powinna to być edycja limitowana. Dowiedz się więcej szczegółów na stronie fanów G-Shocka.
Chociaż GA-B001 nie jest aż tak radykalny, jak można by się spodziewać, udało mu się nieźle zaskoczyć. Pasek i osłona koperty (bezel) są w tym modelu połączone w jedną całość, natomiast bezel chroniący szkiełko mineralne jest rozdzielony na dwie części i przymocowany do korpusu zegarka z boku i przodu za pomocą śrub. To radykalne i trzeba przyznać nowatorskie rozwiązanie niesie ze sobą plusy, ale i minusy.
Pozytywną rzeczą jest to, że wyeliminowano szczelinę między kopertą a połączeniem paska zegarka, co znacząco poprawiło komfort na nadgarstku. Jeśli jednak lubisz „tuningować” swój zegarek, prawdopodobnie nie będziesz zachwycony tym projektem. Dzięki nowej konstrukcji wymiana samego paska jest niemożliwa, co zasadniczo ogranicza możliwości dopasowania zegarka do własnego wizerunku.
Jeśli chodzi o użyte materiały to nie było tam żadnej rewolucji i nawet tutaj pasek jest połączony z lunetą wykonaną z żywicy syntetycznej. W przypadku koperty jest ona dodatkowo wzmocniona karbonem - stąd jej nazwa Carbon Core Guard. Odporność na uderzenia oraz wodoodporność do 200 metrów są zatem gwarantowane również tym razem.
Wygląd tarczy zegarka sprawia futurystyczne i świeże wrażenie, chociaż jej układ, a także ścięty wyświetlacz są już znane z poprzednich modeli. Prym wiodą tutaj niezwykłe dla G-Shocka okrągłe, trójwymiarowe indeksy, inspirowane według Casio korytarzami na statku kosmicznym i obracającą się „siatką” służącą jako wskaźnik aktywowanej funkcji zegarka.
Geometryczne krawędzie wyświetlacza mają przywodzić na myśl blokadę bezpieczeństwa, a ogólny wygląd tarczy reprezentuje „bramę do wirtualnej rzeczywistości”. Cóż, szczerze mówiąc, zastanawiam się, co musieli palić w Casio, kiedy wymyślali takie osobliwe porównania… Sam od siebie mogę dodać, że chociaż nie jestem już najmłodszy, nadal na żywo bardzo podobała mi się tarcza nowego GA-B001 i postrzegam to jako przyjemne ożywienie istniejącej kolekcji G-Shock.
Oczywiste jest, że Casio stara się przyciągnąć tym modelem zwłaszcza osoby młodsze, którym nie zależy przede wszystkim na trwałości, ale na stylu. Jak już wspomniałem w kilku recenzjach, marce Casio w zasadzie udało się stworzyć majstersztyk, ponieważ powiodła się zmiana zegarka pierwotnie przeznaczonego do najtrudniejszych zawodów w stylowy dodatek.
G-Shocki są tak samo dobre na ręce snajpera w dżungli, jak i na nadgarstku rapera w nocnym klubie. Dziś mamy przed sobą ten drugi przypadek, któremu odpowiadają wersje kolorystyczne. Oczywiście jest też klasyk – czyli całkowicie czarny design (GA-B001-1A), ale pozostałe trzy wersje są bardzo funkowe. Mamy tu zupełnie nowy odcień świetlistej czerwieni (GA-B001-4A), ale także dwa częściowo przezroczyste modele – niebieski (GA-B001G-2A) oraz czerwono-czarny (GA-B001G-1A), którym z pewnością nie brak stylu.
Jeśli jednak żadna z opcji nie wpadła Ci w oko, nie ma się czego obawiać. Jak zwykle w przypadku G-Shock, kolejne wariacje kolorystyczne z pewnością nie dają na siebie długo czekać.
Komfort w najlepszym wydaniu
Jak już wspomniałem, GA-B001 będzie wyglądał lepiej na nastolatku niż na muskularnych dłoniach instruktora wojskowego, co znajduje również odzwierciedlenie w ich rozmiarze 42,5 x 46 x 13,8 milimetrów i wadze zaledwie 51 gramów. Szczególnie ucieszą się posiadacze mniejszych nadgarstków, do których (choć jestem starszy) również należę.
Po tygodniu noszenia zegarka mogę powiedzieć, że to jeden z najwygodniejszych G-Shocków, jakie kiedykolwiek nosiłem, pomimo dość sztywnego paska, który jest spotykany, zwłaszcza w wersjach przezroczystych. Głównym powodem, dla którego jest tak wygodny, jest wymiar od ucha do ucha, jeśli można to tak ująć ze względu na ich konstrukcję.
Wysokość koperty jest nawet o 6,1 milimetra niższa w porównaniu do mniejszego optycznie GA-2100, a dzięki temu ta nowość pasuje nawet na rękę z cieńszym nadgarstkiem. Kolejnym pozytywem jest ścięty bezel, który również jest nowym elementem dla G-Shocków. W połączeniu z głębokością koperty, która w najwyższym punkcie wynosi niecałe 14 milimetrów, nawet węższy rękaw bluzy czy kurtki nie stanowi dla nich żadnego problemu. Po prostu produkt idealny.
Tym razem muszę również pochwalić świetnie wyprofilowane przyciski, dzięki którym sterowanie zegarkiem to dosłownie przyjemność. Optycznym gadżetem jest subtarcza w formie obracającej się siatki. Casio naprawdę odniosło sukces...
Tylko plastikowa klamra paska zasługuje na krytykę. Sprawia to wrażenia taniego zegarka i nie pasuje do filozofii marki G-Shock opartej na wytrzymałości. Również inwersyjny wyświetlacz zegarka nie należy do tych najbardziej czytelnych, ale w przypadku modelu, który jest zegarkiem bardziej stylowym niż praktycznym, można to usprawiedliwić, podobnie jak słabą luminescencję wskazówek.
A jakie funkcje posiada ta futurystyczna nowość? W skrócie można by napisać, że nie zaskakuje, ale też nie urazi. Chociaż... Ale przejdźmy do szczegółów. Moduł oznaczony numerem 5690 zaoferuje klasykę znaną z większości nowych modeli Casio. Mamy stoper i 24-godzinne odliczanie, możemy ustawić do pięciu budzików, nie brakuje również czasu na świecie i oczywiście posiada automatyczny kalendarz w formacie europejskim, a nazwę dnia można wybrać z kilku języków świata.
Przydatna jest również możliwość „schowania wskazówek”, aby nie przeszkadzały np. przy włączonym stoperze oraz solidne oświetlenie za pomocą diody LED o regulowanej długości świecenia... Litera B w nazwie wskazuje, że ten model otrzymał również łączność Bluetooth i dzięki temu można go podłączyć do smartfona. Tutaj pozwolę sobie na krytykę Casio.
Po połączeniu z telefonem za pomocą aplikacji Casio Watches, zegarek potrafi zsynchronizować dokładny czas i datę, można też łatwo ustawić wyżej wymienione funkcje i ewentualnie odnaleźć zgubiony telefon - o ile oczywiście znajduje się on w zasięgu zegarka, ale to mniej więcej wszystko. I tym razem wydaje mi się, że biorąc pod uwagę fakt, że zegarek powinien przemawiać głównie do młodszych pokoleń, to trochę mało.
Według mnie w zegarku wyraźnie brakuje minimalnie powiadomień, co zdecydowanie ucieszyłoby grupę docelową, która nieustannie przewija się po wszelkiego rodzaju portalach społecznościowych. Jednocześnie np. taki GBA-900, czy GBD-200 są dowodem na to, że zdecydowanie da się to zrobić. Możliwość sterowania muzyką z telefonu również miałaby być oczywistością, zwłaszcza że już w 2016 roku dla G-Shocks nie stanowiło to problemu. Tutaj Casio po prostu przesadził, co moim zdaniem jest wielką szkodą.
Mam też zastrzeżenia co do zasilania tego zegarka. GA-B001 wymaga dwóch baterii SR726W. Zegarek jest w stanie działać z nimi do 3 lat, co wcale nie jest złe, ale korzystanie z energii słonecznej prawdopodobnie miałaby większy sens z modelem „Bluetooth”. Z drugiej strony jest przynajmniej miejsce na ewentualny upgrade...
Ostateczny werdykt
GA-B001 zdobył dla mnie punkty nie tylko ze względu na wygodę na ręce, ale również ze względu na swój wygląd. Dzięki dużym przyciskom jest również przyjemny w obsłudze. Polecam go szczególnie osobom o węższych nadgarstkach oraz wszystkim, którzy preferują G-Shocki „Mid-size”. Zegarek zdecydowanie mógłby posiadać możliwość korzystania z powiadomień lub energii słonecznej, ale poza tym ma wszystko, czego można oczekiwać od G-Shocka na niższym poziomie cenowym. Jako alternatywę o podobnym rozmiarze z solarnym ładowaniem można polecić model GA-B2100 a dla tych, którzy nie obejdą się bez powiadomień troszkę większy model GBA-900.
Używamy plików cookies w celu zapewnienia funkcjonalności serwisu oraz, za Państwa zgodą, w celu personalizacji zawartości naszej strony internetowej. Klikając przycisk „Rozumiem”, wyrażają Państwo zgodę na używanie plików cookie oraz przesyłanie danych o zachowaniu na stronie w celu wyświetlania ukierunkowanych reklam w sieciach społecznościowych i sieciach reklamowych na innych stronach internetowych.