Swatch – Historia firmy, która uratowała szwajcarskie zegarmistrzostwo
Tagi: O marce | Swatch | Klasyczne | Moda | Tradycyjne
7.11.2022 | 8 MIN
Wielu z pewnością przynajmniej raz słyszało o słynnej marce zegarków Swatch. Być może niektórzy znają nawet pana Hayeka jako jednego ze zbawicieli całego przemysłu zegarmistrzowskiego w Szwajcarii. Jednak nawet najwięksi miłośnicy zegarków często nie znają pełnej historii tego niezwykłego zegarmistrza. Spójrzmy na wszystko razem od początku.
Urodził się w latach 80., ale pamięta też Wielką Rewolucję Francuską
W 1735 roku Jehan-Jacques Blancpain otworzył warsztat zegarmistrzowski na drugim piętrze swojego domu i zarejestrował się jako zegarmistrz w swoim rodzinnym mieście Villeret. W ten sposób założył najstarszą, wciąż istniejącą markę zegarków na świecie. Nazwał ją po sobie Blancpain i pozostała w rękach rodziny przez prawie kolejnych 200 lat sukcesów i porażek. Gdyby tak pozostało, być może w rezultacie nie napisalibyśmy tego artykułu.
Blancpain założył swój warsztat na 2. piętrze własnego domu. Firma pozostawała w rękach rodziny przez 7 pokoleń. Do dziś może pochwalić się tytułem najstarszej marki zegarmistrzowskiej na świecie.
Dokładnie 40 lat po Blancpain, Abraham-Louis Breguet otworzył swój warsztat w Paryżu, obecną dziś legendę w branży, która jest również odpowiedzialna za takie innowacje jak tourbillon. Za życia stał się celebrytą, jego prace podziwiała nawet sama francuska para królewska.
Jednym z najsłynniejszych dzieł z jego warsztatu jest zegarek Breguet nr 160, który został zamówiony dla królowej Marii Antoniny przez jej przyjaciela i prawdopodobnie kochanka, szwedzkiego hrabiego Hansa Axela von Fersena. Ilość komplikacji jest wyjątkowa, jest ich 23 i do dziś jest to piąty najbardziej skomplikowany zegarek na świecie. Ciekawa i zaawansowana jest również tarcza wykonana ze szkła, dzięki czemu można przez nią obserwować mechanizm. Podobno na taki pomysł wpadła sama królowa. Wspomniane arcydzieło wykonał jednak dopiero syn Bregueta, w 1827 roku, czyli 34 lata po śmierci Marii.
Breguet nr 160, znany jako Marie-Antoinette, jest jednym z najbardziej skomplikowanych zegarków na świecie. W 2004 roku N. Hayek rzucił wyzwanie zegarmistrzom Breguet, aby stworzyli dokładną replikę. Źródło: Breguet.com
Ale dlaczego mówimy o Blancpainie i Breguecie? W końcu artykuł miał dotyczyć historii marki, która powstała ponad dwa wieki później, a dokładnie w 1983 r. Duża część sukcesu, można powiedzieć również i zasług, Swatch spoczywa w całym koncernie Swatch Group, do którego właśnie należą Blancpain i Breguet, ale również Omega, Jaeger-LeCoultre, Tissot, Certina i inni.
Lubimy używać analogii z Volkswagenem. Różne marki z grupy stosują wzajemnie pewne wspólne komponenty. Jednocześnie jednak zachowują swoją tożsamość i firmową ideologię. Prawdą jest również to, że im wyżej dany producent znajduje się w hierarchii grupy, tym więcej elementów samochodu (w naszym przypadku zegarka) jest produkowanych we własnym zakresie. Tak, Swatch to tylko młodzieniec w świecie zegarków, ale członkowie grupy tworzyli historię zegarmistrzostwa.
Droga do chwały
Jak Hayek zdołał stworzyć największe imperium zegarków na świecie niemal z niczego? Na początku przyjrzyjmy się stanu szwajcarskiej produkcji zegarków w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych, ponieważ wtedy właśnie miał miejsce tzw. kryzys kwarcowy.
Wszystko zaczęło się, choć początkowo niepozornie, kiedy w Boże Narodzenie 1969 roku mniej znana japońska marka Seiko wprowadziła na rynek swój model Astron. Był to pierwszy zegarek na rękę z mechanizmem kwarcowym, który był ogólnodostępny w sprzedaży. W tamtym czasie, z ceną ponad 1200 dolarów, zegarki raczej konkurowały z samochodami, ale wyimaginowana puszka Pandory została otwarta. W kolejnych latach ośrodki zegarmistrzostwa (głównie japońskie) zaczęły rywalizować o opracowanie najdokładniejszego i jednocześnie najtańszego zegarka kwarcowego.
W 1969 roku japońska firma Seiko wprowadziła pierwszy ogólnodostępny zegarek z mechanizmem kwarcowym. To zapoczątkowało tak zwany zegarmistrzowski kryzys kwarcowy. Ale nawet, gdyby to nie był Seiko, wkrótce przyszedłby ktoś inny...
Szwajcarzy, którzy od wieków udoskonalali mechanizmy mechaniczne, nie byli już w stanie sprzedawać swoich obiektywnie gorszych, bardziej przestarzałych i droższych czasomierzy. Niektórzy wymyślili własne zegarki kwarcowe, w końcu tak powstał dziś mało znany Rolex Oysterquartz. Inni nigdy się do tego nie „poniżyli”, ale udało im się przetrwać dzięki swojemu prestiżowi. Mamy na myśli konkretnie Patek Philippe. Reszta po prostu zniknęła lub była tego bliska.
Pewnie słusznie się domyśliłeś, że opowieść na tym się nie kończy i że szwajcarska produkcja nie leży w otchłani historii. Na scenę wchodzi wspomniany już Nicolas Hayek. W latach 80. grupa szwajcarskich bankierów poprosiła go o pomoc w likwidacji dwóch grup stowarzyszeń zegarmistrzowskich, SSIH i ASUAG. Jednak Hayek miał swoją wizję. Uważał, że przemysł zegarkowy w Szwajcarii wciąż ma potencjał.
Nicolas Hayek wierzył, że szwajcarskie zegarmistrzostwo ma swoją przyszłość nawet w czasach zegarków kwarcowych.
Udało mu się również przekonać do tego różnych inwestorów, co z perspektywy czasu wydaje się oczywiste, ale z punktu widzenia tamtych czasów był to niesamowity sukces. Natychmiast zaczął unowocześniać produkcję, rozwój i, co być może najważniejsze, marketing wszystkich marek z obu koncernów. I to się udało. Uratował je przed nieuchronnym upadkiem, ale daleko im było do wygranej. Złe zarządzanie firmami niewątpliwie przyczyniło się do problemu, jednak pies został zakopany gdzie indziej, a mianowicie we wspomnianej już japońskiej konkurencji.
Hayek potrzebował nowego produktu, czegoś, co ożywiłoby i odmłodziło szwajcarską produkcję. I tym miał się stać zegarek Swatch (a wkrótce i cała marka). W czym był rewolucjonistą? Moglibyśmy zacząć mówić o jego dojrzałości technicznej i postępie. Na przykład był to pierwszy zegarek wyprodukowany całkowicie automatycznie przez maszyny, bez bezpośredniej ingerencji człowieka. Dzięki tej i innym innowacjom udało się obniżyć koszty produkcji o około 80%, bez uszczerbku dla dokładności i jakości.
Jako najważniejsze, widzimy jednak coś innego, przychodzi nowa mentalność, to do czego i dla kogo zegarki są przeznaczone… Stąd pochodzi sama nazwa Swatch. To nie tylko skrót od „Swiss watch”, jak się powszechnie uważa, ale przede wszystkim od „second watch” czyli drugiego zegarka. Miał być stosunkowo niedrogim dodatkiem modowym, nazwalibyśmy go nawet towarem konsumpcyjnym.
Szwajcarskie zegarmistrzostwo to nie tylko luksusowe zegarki. Swatch jest tak samo szwarjcarski jak Breguet! Podczas oficjalnych okoliczności podarowałem królowej Hiszpanii zegarek wysadzany diamentami. Wciąż pamiętam rozczarowany wyraz jej twarzy. Ponieważ pochodziły ode mnie, miała nadzieję, że będzie to Swatch!” Nicolas Hayek
Zegarki Swatch nie miały zastępować jedynego zegarka, który człowiek posiada - miały uzupełniać garderobę. Stopniowo zegarki Swatch można było kupić de facto w dowolnym kolorze, kształcie i z różnymi funkcjami. Każdy często wybierał po kilka sztuk. Jeśli pojawił się problem, kupowano nowe.
Swatch miał być "drugim zegarkiem". Kiedy go zgubiłeś lub miałeś inny problem, po prostu kupiłeś nowy.
Szczerze wierzymy, że sam Hayek nie miał takiego stosunku do zegarków, kochał je bardziej niż cokolwiek innego. Wiedział jednak, że nie każdy jest taki jak on, nie każdy docenia precyzyjną obróbkę każdego kółeczka, śruby, rubinu. A żeby ten piękny świat przetrwał, musiał pokazać coś innego, nawet za pomocą modnego dodatku. Odniósł sukces, zbudował ogromny nie tylko biznes, ale przede wszystkim supermocarstwo zegarków, od zegarków dziecięcych Flik Flak po wieczne kalendarze w gablotach na praskiej ulicy Paryskiej, a nawet w samym Paryżu na Polach Elizejskich.
A kwarc, który był postrzegany jako przyszłość, jest dziś przestarzały i uważany przez miłośników zegarków za bardziej „drugorzędny” napęd czasomierzy. Myślimy, że nie zawsze jest to do końca słuszne, nawet mechanizmy kwarcowe mogą być co najmniej interesujące, patrząc na przykład na mechanizm 9F z Grand Seiko. Rozumiemy jednak, dlaczego niektórzy twierdzą, że nie ma duszy, jest zimny…
Swatch dzisiaj. A gdzie dalej?
Nicolas Hayek nie żyje od ponad 10 lat. Swatch jest prowadzony przez jego równie zdolnego syna i imiennika wraz ze swoją siostrą Naylą. Firma ma się dobrze, wciąż się rozwija. Oprócz zegarków, po zakupie słynnej amerykańskiej firmy Harry Winston z Nowego Jorku, produkuje również luksusową biżuterię.
Eksperymentuje w dziedzinie elektrotechniki. Dostarcza mechanizmy swojej marki ETA do całego świata, do dużych spółek i małych niezależnych warsztatów. Nie możemy jednak oprzeć się wrażeniu, że po prostu płynie na fali swoich początkowych sukcesów. Nie wnosi niczego nowego. Co jakiś czas inne marki wprowadzają nowy model. Przykładowo sam Tissot nie spoczywa na laurach. Jednak naszym zdaniem, sam Swatch nie pokazał niczego naprawdę nowego przez ostatnie prawie cztery dekady, a to nie może trwać wiecznie.
"W Szwajcarii produkujemy zegarki w 165 fabrykach. Smart zjeżdża z linii produkcyjnych we Francji. A to nie wszystko: nasza nowa firma Belenos zbuduje infrastrukturę niezbędną do produkcji czystej energii. Jestem optymistą. Niektórzy powiedzieliby, że szalony". Nicolas Hayek
Zadajmy jeszcze jedno pytanie. Gdzie pójdzie dalej? Jeśli mamy powiedzieć prawdę, to nie wiemy. Mamy tylko nadzieję i wierzymy, że gdzieś tak. Może nie grozi drugi kryzys kwarcowy ani powstanie alternatywnego mechanizmu zegarkowego. Raczej zaniknie cały przemysł zegarkowy. Ale to przynajmniej jeszcze trochę potrwa. I jesteśmy zdania, że z ludzkiego punktu widzenia to będzie wieczność.
Jednak z pewnością pojawi się problem albo w postaci konkurenta na rynku albo czegoś, czego nigdy wcześniej nie widziano. To tylko kwestia czasu. Teraz Swatch nie jest na niego gotowy. Z drugiej strony może problem jest dokładnie tym, co jest potrzebne. Kryzys wymusza adaptację, a więc także innowacje.
Swatch jest bez wątpienia królem świata zegarków. Jeśli nim pozostanie przez kolejne lata to pokaże czas. Ale jedno jest pewne, bez niego świat wyglądałby zupełnie inaczej.
Nicolas Hayek (1928-2010) był przedsiębiorcą, któremu udało się wskrzesić wiele firm zegarmistrzowskich. W 1983 roku założył markę Swatch, od której cały koncern otrzymał późniejszą nazwę. Był znany ze swoich bezpośrednich poglądów i talentu showmana. „Tak, przedsiębiorca tworzy produkty, bogactwo i zatrudnienie pokonując przeszkody, ale przedsiębiorca jest także artystą. Wszystko sprowadza się do radości tworzenia. Nie pracowałem ani przez godzinę, bawiłem się przez całe życie!”
Możesz być również zainteresowany: