Już dawno nie gościliśmy marki Junghans w naszym sklepie Bezel. Tym bardziej zaciekawił mnie automatyczny chronograf w minimalistycznej koncepcji Junghans Max Bill Chronoscope 27/4003.46.
Niemiecka firma Junghans ma długoletnią tradycję w produkcji zegarków. Na początku ubiegłego wieku była jednym z największych producentów, zatrudniała ponad 3000 osób i szczyciła się produkcją przekraczającą 3 miliony mechanizmów rocznie. Ma też na swoim koncie kilka nowatorskich rozwiązań, takich jak pierwszy zegarek sterowany za pomocą sygnału radiowego.
W 1961 roku firma połączyła siły z projektantem Maxem Billem, który zaprojektował całą kolekcję. Ta oddaje hołd funkcjonalistycznym zasadom szkoły Bauhaus, których uczył się artysta. Kolekcja trzyma się tych zasad do dziś. W 2018 roku za ten design zegarek otrzymał prestiżową nagrodę Red Dot. I właśnie egzemplarz pochodzący z tej serii wpadł w moje ręce. Dokładnie jest to Junghans Max Bill Chronoscope o numerze referencyjnym 27/4003.46.
Specyficzną i wyróżniającą cechą tej kolekcji jest tarcza, która dominuje w przedniej części zegarka i rozciąga się do samej krawędzi koperty. W moim przypadku ma srebrny kolor z czarnymi nadrukowanymi indeksami i nazwą firmy. Znajdziemy tu dwie skale, jedną na minuty, a drugą na godziny.
Na godzinie 3 znajduje się okienko na datę. Istnieją również dwie subtarcze, górna służy jako licznik minut, a dolna jako licznik godzin chronografu.
Krawędź tarczy jest lekko zagięta w dół, podobnie jak końce minutowej i centralnej wskazówki chronografu, tak jak to bywało w starych zegarkach. Całość tego efektu dodatkowo wzmacnia wypukłe szafirowe szkiełko. Dzięki temu elementowi w projekcie czuje się lata 60., w których powstał ten koncept.
Wszystkie wskazówki są srebrne i chociaż są jasne, podobnie jak tarcza, czas można odczytać bez żadnych problemów. Ponadto wskazówki godzinowa i minutowa są pomalowane luminescencyjną farbą. W ten sam sposób znajdujemy świecący punkt na indeksach 3, 6 i 9. Na pozycji 12 znajdują się dwa takie punkty.
Reszta widocznej części zegarka jest wykonana z polerowanej stali nierdzewnej. Po prawej stronie znajdują się przyciski do sterowania chronografem, a pomiędzy nimi klasycznie została umieszczona koronka, która ma trzy pozycje. Nie jest gwintowana, ale nie jest to normą w przypadku zegarków wizytowych.
Na spodzie znajduje się nieprzezroczyste denko mocowane za pomocą 5 śrub. Oprócz standardowych napisów, w samym środku znajduje się podpis artysty stojącego za tą serią.
Średnica całej koperty to 40 mm, a zegarek dobrze wygląda nawet na wąskim nadgarstku.
Zegarek jest wyposażony w siatkową bransoletę. Lubię ten typ, ponieważ jest przyjemny w noszeniu, jest prawie nieśmiertelny, a zegarek nie jest tak ciężki jak przy klasycznej stalowej bransolecie. Ma jednak jedną dużą wadę, a mianowicie to, że gromadzi się tam bardzo dużo brudu. Dlatego warto raz na jakiś czas oddać zegarek do czyszczenia u zegarmistrza.
Mechanizm, która tyka w środku, jest oznaczony jako Junghans J880.2. W gruncie rzeczy jest to estetycznie zmodyfikowany Valjoux 7750. Producent zdecydował się również nie umieszczać na tarczy wskazówki sekundnika. Osobiście akceptuję tę decyzję. Na tarczy jest o jeden licznik mniej, przez co jest bardziej czytelna. I spójrzmy prawdzie w oczy, kto z nas musi zajmować się sekundami w ciągu dnia?
Mechanizm jest wykorzystywany od lat i przy regularnym użytkowaniu będzie wymagał serwisowania raz na 6-8 lat. Ze względu na cięższy wirnik automatycznego naciągu, mechanizm nie radzi sobie dobrze z dużymi wstrząsami i uderzeniami i osobiście unikałbym nadmiernego używania nawijaczy, co jest normą w przypadku zegarków mechanicznych.
Ogólnie rzecz biorąc, jestem bardzo zadowolony z tego zegarka. Jeśli lubisz proste i minimalistyczne wzornictwo, z którego emanuje atmosfera przeszłości, gdy zegarki były projektowane z ołówkiem w dłoni, będzie on świetnym wyborem.
Jedyne wady, jakie widzę w zegarku, to wspomniana bransoleta z siateczki i jej skłonność do brudzenia się oraz fakt, że cały przód to w zasadzie wypukłe szkło, które jako pierwsze dozna urazu w przypadku jakichkolwiek uderzeń lub otarć. Poza tym nie mam na co narzekać.
Może Cię również zainteresować:
Dbamy o Państwa prywatność
Używamy plików cookies w celu zapewnienia funkcjonalności serwisu oraz, za Państwa zgodą, w celu personalizacji zawartości naszej strony internetowej. Klikając przycisk „Rozumiem”, wyrażają Państwo zgodę na używanie plików cookie oraz przesyłanie danych o zachowaniu na stronie w celu wyświetlania ukierunkowanych reklam w sieciach społecznościowych i sieciach reklamowych na innych stronach internetowych.