Junghans Meister Chronoscope – perfekcja par excellence
Tagi: Recenzje | Junghans | Męskie | Tradycyjne
10.11.2023 | 8 MIN
Istnieją zegarki, które potrzebują pięknej historii, roli w filmie, a czasem astronomicznej ceny, aby przyciągnąć uwagę. Są też takie, które po prostu trzeba zobaczyć i pokochać: Junghans Meister Chronoscope. Zegarek z tradycyjnej niemieckiej manufaktury Junghans może oczarować swoją legendarną jakością lub perfekcyjnie dopracowanym wyczuciem minimalistycznego designu. Ale powodów, by go wybrać jest znacznie więcej...
Przyznam na wstępie, że niemieckie poczucie dbałości i porządku jest bardzo bliskie mojemu sercu. Uwielbiam niemieckie produkty, ich prostotę, ponadczasowość i niezawodność, ale jednocześnie cenię sobie poczucie uczciwości, dlatego w przypadku zegarka Junghans Meister Chronoscope przyrzekłem sobie nie iść na kompromis.
Design aus Bauhaus? Das Beste!
Wzornictwo i materiały odgrywały i nadal odgrywają jedną z najważniejszych ról przy wyborze nowego zegarka. Mistrzowie zegarmistrzostwa firmy Junghans zawsze byli tego świadomi, więc nie jest przypadkiem, że współpraca z elitarną niemiecką szkołą wzornictwa Bauhaus wywarła znaczący wpływ na ich modele.
27.1.2023
Galeria zdjęć i przewodnik po serii Junghans Max Bill
Model Meister Chronoscope to balsam dla oczu w praktycznie każdym detalu. Już sam wybór kombinacji kolorów jest przemyślany i wyjątkowy. Zieleń na tarczy, która mieni się odcieniami szmaragdu, oleju i igieł sosnowych, doskonale współgra z piaskowo-żółtym paskiem, który uderzająco przypomina skórę wielbłąda saharyjskiego. Ale nie daj się zwieść! Niewątpliwym detalem na pasku są "oczka", które pojawiają się w różnych rozmiarach na całej powierzchni w ciekawej nieregularności.
Byłem już pod wrażeniem tego detalu na pierwszych zdjęciach produktu i nie mogłem się doczekać, aby zbadać go szczegółowo na żywo. Ta fenomenalna cecha jest zasługą strusiej skóry, z której wykonano pasek. Skóra ta jest cudownie miękka i elastyczna, co docenisz nie tylko podczas zakładania paska na rękę, ale także podczas całodziennego noszenia. Dzięki swojej miękkości pasek nie ma tendencji do pękania, a wszelkie drobne pęknięcia są natychmiast tracone w swojej pierwotnej strukturze.
27.1.2023
Recenzja Junghans Max Bill Chronoscope – Jak z czasów, gdy zegarki projektowano ołówkiem
Może jedynie jasny kolor paska można uznać za drobny praktyczny handicap, trzeba liczyć się z odchyleniami kolorystycznymi przy najmniejszym zetknięciu z wilgocią. Klasyczne stalowe zapięcie w jakie wyposażony jest pasek posiada jedynie logo producenta, nie szukajmy tutaj niczego wyjątkowego. Jeśli zdecydujesz się na wymianę oryginalnego paska, celuj w szerokość 21 mm, gdyż taki jest rozstaw pomiędzy minimalnie zaokrąglonymi uszkami.
Niemiecki rycerz w pięknej zbroi
Szerokość okrągłej koperty z polerowanej stali nierdzewnej wynosi 40,7 mm i pasuje do ogólnej koncepcji zegarka. Jednocześnie nie boję się powiedzieć, że jest to przemyślany rozmiar, który pasuje do większości męskich nadgarstków. Wysokość koperty jest zauważalna i wynosi pełne 13,9 mm. Jednakże projektanci subtelnie wizualnie zmniejszyli tę miarę poprzez wyraźnie zaokrąglony kształt denka, dzięki czemu zegarek nie wygląda masywnie. Tak, wyraźny charakter pisma szkoły Bauhaus można dostrzec również tutaj. Ogólna waga zegarka jest również akceptowalna, zatrzymując się na 73 gramach.
Denko jest zakręcane i ku mojej ogromnej radości przezroczyste. Okno, które pozwala właścicielowi cieszyć się widokiem pięknie wykonanego bezela, ma średnicę 23 mm, jest pokryte szafirowym szkiełkiem i przypomina okno słynnej łodzi podwodnej Nautilus. To oko w głąb serca zegarka jest wyłożone informacjami na temat materiałów koperty i szkła, numeru seryjnego zegarka, nazwy marki i istotnych informacji na temat wodoodporności. Jest ona gwarantowana przy ciśnieniu 5 barów, tj. 50 metrów, więc zegarek "przetrwa" mycie rąk, deszcz lub prysznic bez uszczerbku.
Uwadze nie umykają dwa perfekcyjnie i czysto wykonane przyciski oraz koronka, która wraz z przyciskami znajduje się na osławionym prawym skrzydle. O ile koronka sygnowana przez Junghansa wygląda dość zwyczajnie, o tyle przyciski na godzinie drugiej i czwartej to designerska gratka. Nie mogłem oderwać mojej uwagi od pozornie zwyczajnie wyglądających owali zwieńczonych ostrymi, ale precyzyjnie obrobionymi krawędziami, które są przyjemne w dotyku.
Mimo to reakcja przycisków po naciśnięciu wymagała przyzwyczajenia. Lubię całkowicie płynną reakcję, tutaj miękkie działanie jest zakłócane mniej więcej w połowie naciśnięcia przez lekki opór i kliknięcie. Traktuję to jako blokadę i celowe zabezpieczenie przed przypadkowym wciśnięciem, ale wcale nie byłbym zły, gdyby producent odpuścił sobie ten szczegół.
Najlepsze wrażenia mam odnośnie koronki. Jej szerokość, średnica i wcięcia gwarantują bardzo pewną obsługę, w czym niewątpliwie pomaga stosunkowo sztywne prowadzenie podczas wysuwania, obracania i blokowania. Zwykle cieszy mnie to w koronach, nie lubię być zmuszony do nadmiernej koncentracji i cierpliwości, aby być naprawdę pewnym, w jakiej pozycji znajduje się koronka, nie mówiąc już o tym, że przypadkowo ustawię inną wartość niż pierwotnie żądałem. W przypadku Meister Chronoscope nie stanowi to żadnego problemu.
Widok zielonych oczu nigdy się nie znudzi
Tarcza jest czarująca, dosłownie. Jej magiczny zielony kolor jest podkreślony przez efekt wybrzuszenia słońca, którym szczyci się nie tylko główna tarcza, ale także mniejsze subtarcze chronografu. Ich delikatna integracja z główną tarczą wynika z idealnie subtelnych i wdzięcznych pierścieni, które dosłownie sprawiają, że wszystko do siebie pasuje. Niewielki sekundnik umieszczony poza środkiem tarczy również znalazł swoje miejsce w jednej z sub-tarcz, pilnie obracając się z płynnym i prawie niezauważalnym ruchem.
Tarcze pomocnicze są również jedynym miejscem, w którym można natknąć się na maleńką typografię indeksów. Indeksy głównej tarczy składają się jedynie z cienkich, być może mniej niż milimetrowych linii, których regularność przeplata się z dłuższymi liniami włosów w pozycjach indeksów pięciominutowych i ponownie tylko nieco szerszymi indeksami strzegącymi ćwiartek. Patrząc na tę piękną kompozycję subtelności, nie mogę przestać myśleć o Prim dyplomatach mojego dziadka.
Na indeksie godziny 3 swoje tradycyjne miejsce znalazły komplikacje, a są ich dwie – skrót dnia tygodnia (w testowanym modelu w języku angielskim) oraz data. Przestawienie daty zajmuje zegarkowi niecałe dziesięć minut około północy, a zmiana nazwy dnia zajmuje około pół godziny, więc obawy o długi proces z pewnością nie są tutaj na miejscu.
Nad komplikacjami znajduje się pełne logo Junghans (tj. zawierające piękną gwiazdę z wpisaną i prawie niewidoczną literą "J"), a poniżej nazwa modelu "Chronoscope". Oba te elementy są idealnie wyrównane z szerokością okienek komplikacji, co stanowi kolejny dowód doskonałej niemieckiej inżynierii i dbałości o maksymalne szczegóły. Tekst na tarczy również dumnie głosi "Made in Germany".
Moglibyśmy prowadzić długie i z pewnością przyjemne dyskusje na temat rodzaju użytych wskazówek. Czy są to alfy, czy może lance? Bez względu na to, jak potoczą się nasze domysły, z pewnością zgodzimy się, że są to długie, smukłe wskazówki, które zwężają się do zera na samych końcach. Dzięki swoim wdzięcznym kształtom i srebrnemu kolorowi nadają zegarkowi bardzo towarzyski charakter. Po tych dwóch wskazówkach znajduje się sekundnik chronografu, ozdobiony maleńką kroplą na jego końcu lub początku.
Patrząc na wskazówki nie sposób nie zauważyć odważnego połączenia złota, którym z kolei szczycą się miniaturowe wskazówki subtarcz.
Obie główne wskazówki posiadają cienką linię powłoki luminescencyjnej, rozciągającą się na około trzy czwarte ich długości. Pomimo, że luminescencja jest bardzo minimalistyczna i poza tymi dwoma miejscami nie znajdziemy jej nigdzie indziej na zegarku, to wygląda ona świetnie i niezawodnie komunikuje aktualny czas nawet w całkowitej ciemności.
Cały ten przyjemny dla oka spektakl jest przykryty i chroniony przez wyraźnie zaokrąglone szafirowe szkiełko, którego kształt doskonale pasuje do konserwatywnego wizerunku zegarka. Szkiełko zostało wyposażone w dwustronną powłokę antyrefleksyjną, co jest sukcesem. Zegarek błyszczy niczym piękna biżuteria dla oka, ale informacje o czasie zawsze rejestrują się wyraźnie dzięki warstwom.
Przyjemnie dokładne wibracje
Wewnątrz zegarka z cierpliwą precyzją pracuje automatyczny mechanizm z ręcznym naciągiem, który ma oznaczenie J880.1 i którego początki sięgają sprawdzonego i wysokiej jakości szwajcarskiego mechanizmu ETA Valjoux 7750. Zegarmistrzowie ze Schrambergu jedynie zmodyfikowali i ochrzcili go na swój własny sposób. O jakości wykonania można przekonać się spoglądając na mechanizm przez wspomniane wcześniej okienko w tarczy, które sprawia, że detale w postaci anodowanych na niebiesko śrubek są szczególnie interesujące.
27.5.2024
Valjoux 7750. Historia jednego z najsłynniejszych automatycznych chronografów
Mechanizm wyposażony jest łącznie w dwadzieścia pięć kamieni i może obsługiwać 28 800 wibracji na godzinę, co można uznać za standardową prerogatywę współczesnych automatów. Gdy zegarek znajdował się w całkowitym spoczynku, dzienne odchylenie dokładności dla testowanego egzemplarza wynosiło około 10 sekund, ale liczba ta znacznie spada podczas intensywnego noszenia.
Osobiście bardzo cieszy mnie fakt, że branża zegarmistrzowska zazwyczaj nie kłamie, jeśli chodzi o wartości wytrzymałości mechanizmów. Producent podaje, że rezerwa chodu wynosi 48 godzin, a osiągnięcie 52 godzin to bułka z masłem w przypadku Meister Chronoscope, więc można polegać na tym, że zegarek będzie działał konsekwentnie bez przerwy podczas codziennego użytkowania.
Ciekawostką jest solidny rotor mechanizmu, a raczej energia kinetyczna jaką jest on w stanie wytworzyć podczas swojego ruchu. Dzięki temu nie raz w ciągu dnia poczujemy na nadgarstku dziwną i, przynajmniej z mojego punktu widzenia, bardzo przyjemną wibrację, która upewnia nas, że nasz niezawodny wskaźnik czasu jest zawsze na swoim miejscu i w należytym porządku.
Towarzysz każdego, przyjaciel każdego
Tak mówi stare, dobrze znane niemieckie przysłowie, a Junghans Meister Chronoscope słusznie nim jest. Niektórzy mogą twierdzić, że bardzo oryginalna kombinacja kolorów nie zawsze będzie pasować do każdego stroju, ale jest wręcz przeciwnie. Zegarek albo idealnie wpasowuje się w ogólną koncepcję formalnego stroju, albo wręcz przeciwnie, przyciąga uwagę w bardzo przyjemny, a nawet prowokujący sposób.
Jedyną obawą, jaką bym miał, jest pasek na wypadek, gdybym nie mógł oprzeć się zabawie z wodą, ale nawet to można rozwiązać za pomocą zapasowego paska. Meister Chronoscop bez wątpienia zachwyca czystym niemieckim designem, poważnym wyrazem i cieszy swojego właściciela wysokiej jakości materiałami, perfekcyjnym wykonaniem i niezawodnością.