MeisterSinger Enamel 1Z – Wyjątkowość jak okiem sięgnąć

Tagi: Recenzje | MeisterSinger | Klasyczne

4.9.2024 | 5 MIN

Niemiecką markę MaisterSinger można śmiało określić jako synonim jakości i przede wszystkim oryginalności. Tak też jest w przypadku MeisterSinger Enamel 1Z, modelu, który z rozmachem nawiązuje do swojego poprzednika z 2004 roku i jest wyjątkowy dosłownie w każdym detalu. Panie i panowie, nie spieszcie się, jedna wskazówka wystarczy!

Spokojny dzień i noc

Na samym początku przyjrzymy się być może najbardziej dyskutowanej i jednocześnie typowej funkcji zegarków MeisterSinger, a mianowicie pojedynczej wskazówce, która dotrzyma ci miłego towarzystwa.

Jak wygląda życie z nim? Wspaniałe, a przede wszystkim relaksujące. Wystarczy rzut oka na tarczę i niemal natychmiast wiadomo, która jest godzina. Co? Plus-minus na zegarku w tym przedziale cenowym? Tak, ale bez obaw, sam mechanizm automatyczny ETA Unitas 6498 działa bardzo precyzyjnie i niezawodnie. Można spokojnie zaufać deklarowanym przez producenta 46 godzinom na pełnym nakręceniu. Serce recenzowanego przeze mnie egzemplarza zdołało bić nawet o całe cztery godziny dłużej w stanie spoczynku.

Każda godzina poświęcona jest w zasadzie tylko pięciominutowemu interwałowi, znanemu z tarcz zwykłych zegarków. Niektórzy mogą twierdzić, że to niewiele, ale uwierzcie mi, nadal można dowiedzieć się, czy jest to połowa, czy trzy czwarte, a przy odrobinie koncentracji można nawet odczytać zasadniczo dokładniejsze odczyty. Ale czy naprawdę są one aż tak istotne?

Wręcz przeciwnie, czy w dzisiejszym gorączkowym świecie nie jest wspaniale trochę się uspokoić, zatrzymać, nie spieszyć się z każdym wydarzeniem w ciągu kilku sekund?

Uwierz mi, jest. MeisterSinger oferuje spokój ducha dzięki swojemu rozwiązaniu. Co więcej, będziesz miał cały dzień i noc praktycznie na dłoni - przepraszam, na nadgarstku - ponieważ tarcza może pomieścić wszystkie 24 godziny jednocześnie dzięki takiemu układowi.

Pojedyncza wskazówka zasługuje na indywidualność, a projektantom naprawdę udało się zrealizować tę ambicję. Jest smukła, długa i zmienia piękne odcienie niebieskiego pod różnymi kątami patrzenia. Stonowana dekoracja w postaci dwóch mniejszych i jednego większego okręgu w punkcie zakotwiczenia przywodzi na myśl zabytkowy zegarek kieszonkowy. Delikatności dodaje subtelna strzałka wieńcząca wskazówkę, która doskonale współgra z typografią indeksów w formacie dwunastogodzinnym.

Towarzyszą im mniejsze indeksy w formacie dwudziestoczterogodzinnym, a co gorsza, cyfra jest również określona dla każdej pół godziny. W połączeniu ze wskazówkami, niebieskie indeksy sprawiają doskonale harmonijne wrażenie, ale drobniejsza typografia wymaga oka prawdziwego sokoła; moje nie jest już w stanie sprostać temu zadaniu.

Prezentacja MeisterSinger Neo – Znowu i lepiej
3.5.2024
Prezentacja MeisterSinger Neo – Znowu i lepiej

Nazywam się emalia, mów mi smalt

Choć przedstawiłem już tarczę, to nadal nie ujawniłem jej głównych i unikalnych cech, które wielu wnikliwych czytelników z pewnością wywnioskowało z samej nazwy zegarka. O ile termin "emalia" nie jest zbyt znany, wiedz, że jest to stara znana emalia lub smalt.

To właśnie to wykończenie, w delikatnym odcieniu żółci kości słoniowej, wygląda na zegarku dosłownie magicznie i tutaj również nie mogę się powstrzymać od nawiązania do zabytkowych klejnotów z warsztatów zegarmistrzowskich. Krótko mówiąc, nie widuje się tego na tarczach w dzisiejszych czasach.

Recenzja MeisterSinger Perigraph – Kiedy prostota pokonuje złożoność
8.1.2024
Recenzja MeisterSinger Perigraph – Kiedy prostota pokonuje złożoność

Poza logo producenta i oznaczeniem "Edition Enamel 1Z", na osławionej tarczy nie znajdziemy nic szczególnego, ani nawet zwyczajnego. Brakuje komplikacji daty lub dnia tygodnia, podobnie jak sekundnika, co dla niektórych może sprawić, że zegarek będzie wyglądał nieco zbyt statycznie.

Wszystko zostało starannie umieszczone w kopercie ze stali nierdzewnej, wykonanej na wysokim poziomie rzemiosła i zwieńczonej łukowatym szafirowym szkiełkiem. Wykończenie koperty to połączenie matowych i błyszczących powierzchni, a jej rozmiar jest, mówiąc popularnie, w sam raz. Szerokość 43 mm nie gubi się na nadgarstku, ale jednocześnie nie wygląda agresywnie, a zegarek zachowuje wizytowy styl, podkreślony wysoką elegancją. Wysokość nieco poniżej 12 mm (lub 11,5 mm) uważam za bardzo solidną jak na zegarek z mechanizmem automatycznym.

Czas jest niezawodnie ustawiany przez minimalistycznie wykonaną koronkę po prawej stronie, która wymaga tylko jednego machnięcia. Z koronką ozdobioną logo producenta, dosłownie rozpływam się w doskonałym uczuciu podczas jej obracania, a tym samym nawijania mechanizmu. W każdym kliknięciu można wyczuć doskonałą mechanikę i finezję, jaką oferuje ta kontrola.

Prawdziwie piękny spektakl zapewnia następnie widok od dołu przezroczystego denka. Otwór nad nim jest niezwykle duży i można przez niego obserwować mechanizm ozdobiony niebieskimi detalami oraz podstrunnicę ozdobioną elementami Côtes de Genève.

Wszystkie tradycyjne informacje o użytych materiałach i odporności na ciśnienie wody do 5 barów (tj. do głębokości 50 metrów) można odczytać wokół cienkiego obwodu zwieńczenia, które jest utrzymywane na miejscu za pomocą czterech śrub. Jest jednak jeden bardzo ważny szczegół. To tutaj znajduje się numer seryjny zegarka.

Tak, zgadłeś, podobnie jak jego poprzednik z 2004 roku, ta kolekcja jest ściśle limitowana. W przeciwieństwie do pierwszej edycji, w której światło dzienne ujrzało łącznie 30 sztuk, tym razem niemieccy rzemieślnicy wyprodukowali tylko dwadzieścia cztery egzemplarze! Właściciele mogą zatem oczekiwać bardzo ekskluzywnego i coraz cenniejszego egzemplarza w swojej kolekcji.

Zbyt wysoka jakość

Nie sposób nie wspomnieć o tak istotnym elemencie jak pasek. W przypadku modelu Enamel 1Z jest on wykonany z uczciwej pikowanej skóry i ma 20 mm szerokości. Skóra paska zaskoczyła mnie swoją niemal nieprzyjemną twardością, a zegarek nie czuł się zbyt komfortowo na moim nadgarstku podczas noszenia. Miejmy nadzieję, że cecha ta ulegnie poprawie w trakcie użytkowania.

Pasek wykończony jest zapięciem motylkowym z bezpiecznym zatrzaskiem i choć nie jestem wielkim fanem tej technologii, to muszę przyznać, że zdobione logo zapięcie jest doskonale wykonane i zapewnia poczucie bezpieczeństwa.

Ponownie, wyjątkowy

Nadszedł finał i już teraz można się domyślić, że MeisterSinger Enamel 1Z Limited Edition przekonał mnie do siebie. Pomijając nie do końca wygodny pasek i, dla niektórych, być może zbyt statyczną tarczę (bardzo subiektywne wrażenie), trudno byłoby mi znaleźć w nim wady.

Zasada wyświetlania czasu jedną wskazówką jest nie tylko uzależniająca, ale także bardzo przyjemna i wprowadza cudowny spokój i wyciszenie nawet w bardzo aktywny i gorączkowy dzień. Widok pięknej emaliowanej tarczy jest dosłownie przyjemny dla oka, podobnie jak spektakularny widok pięknie wykonanego mechanizmu. Nieco wyższa cena może być uzasadniona nie tylko ogólną najwyższą jakością wykonania, ale przede wszystkim wysoką ekskluzywnością limitowanej edycji 24 sztuk na całej planecie.

Źródło zdjęć: Hodinky 365, Oficjalny producent

Zegarki wspomniane w artykule

Edycja limitowana 24 szt.
21 460 zł w magazynie