Recenzja MeisterSinger Planet Earth – Cały świat jak na dłoni
Tagi: Recenzje | MeisterSinger | Męskie | Klasyczne | Tradycyjne
2.8.2024 | 4 MIN
Markę MeisterSinger i jej zegarki naręczne znam od dawna, ale dopiero teraz miałem szczęście mieć w rękach jeden z ich modeli. I to z limitowanej edycji, przy której współpracowali z WWF – MeisterSinger Planet Earth.
Czym jest WWF?
Prawdopodobnie wszyscy widzieliśmy czarno-białe logo przedstawiające pandę z trzema literami obok. Jest to skrót od World Wide Fund for Nature.
Nazwę tej organizacji można przetłumaczyć jako World Wide Fund for Nature. Jest to międzynarodowa organizacja non-profit, która koncentruje się głównie na ochronie różnorodności biologicznej, zarówno na lądzie, jak i w wodzie. Jej głównym celem jest harmonia między życiem człowieka a naturą. Zrobili wiele dobrego i polecam sprawdzić stronę główną WWF, gdzie znajdziesz wiele inspirujących treści.
Jak zegarki i ochrona środowiska idą w parze? Prawdopodobnie w jedyny możliwy sposób. Z każdego sprzedanego zegarka 200 euro trafia do WWF. Jako bonus, MeisterSinger pakuje ten model zegarka w papierowe pudełko z certyfikatem FSC, którego wnętrze wykonane jest z materiałów pochodzących z recyklingu.
Ponadto firma zobowiązała się nie produkować pasków do swoich zegarków z egzotycznych lub zagrożonych gatunków. Zastępują je wegańską skórą. Chociaż pochwalam te małe kroki w kierunku zrównoważonego rozwoju, myślę, że największy wpływ na środowisko ma produkcja samych zegarków (mechanizmy, koperty itp.). Ale nie będę teraz mówić o wpływie przemysłu zegarmistrzowskiego na planetę.
Pasek wykonany jest z wegańskiej skóry.
Planeta w 3D
Nawet na pierwszy rzut oka ten zegarek robi wyjątkowe wrażenie. Nie dlatego, że ma tylko jedną wskazówkę, ale z powodu przedstawienia Ziemi na środku tarczy. Według producenta ma to reprezentować widok naszej planety z kosmosu. Obraz jest również wypukły, a kolory mają specjalną "aksamitną" teksturę. Dzięki temu można odnieść wrażenie, że na naszej planecie naprawdę znajdują się góry i lasy. Bardzo fajny szczegół, z którym wcześniej się nie spotkałem.
Reszta tarczy jest czarna z białymi skalami numerycznymi. Wokół asteroidy znajduje się obracający się wieniec danych. Godzinę można rozpoznać po czerwonym trójkącie na pozycji 12.
Na samej krawędzi tarczy znajdują się godziny. Odstęp jednej godziny jest podzielony. Co pięć minut znajduje się indeks, a ćwiartka, połowa i trzy czwarte są dodatkowo podświetlone. Wskazówka wskazująca czas jest gruba, biała i zakończona czerwoną końcówką. Czytelność jest dobra i od razu widać, gdzie wskazuje wskazówka. Dodatkowo, podobnie jak indeksy, posiada ona warstwę luminescencyjną.
Podoba mi się koncepcja zegarka z jedną wskazówką. Podoba mi się pomysł, że człowiek zwalnia i postrzega czas w "niedokładny" sposób.
Jak na ironię, to właśnie sprawia mi problem z tym odczytywaniem czasu. Zdarzają się sytuacje, gdy na przykład spieszę się na pociąg lub autobus i chcę po prostu spojrzeć na zegarek i od razu wiedzieć, która jest godzina. Ten zegarek nie do końca mi na to pozwalał. Trzeba się zatrzymać i skoncentrować na czytaniu, co może być nieco frustrujące. Może to tylko kwestia przyzwyczajenia, a zegarek faktycznie spełnia to, co obiecuje. Zmusza do zwolnienia tempa i powrotu do chwili obecnej.
Zmusza do zwolnienia tempa i powrotu do chwili obecnej.
Koperta zegarka wykonana jest z polerowanej stali nierdzewnej i posiada szafirowe szkiełko. W pozycji 3 znajduje się duża koronka, która ułatwia obsługę. Na dolnym deklu, oprócz wskazania wodoodporności, znajduje się również wzmianka o współpracy MeisterSinger z WWF oraz numer seryjny limitowanej edycji. Znajduje się tam również wgląd na mechanizm. Na szkle znajduje się wspomniane wcześniej logo pandy.
Średnica koperty wynosi 43 mm, co można uznać za większy zegarek, ale nadal nie wyróżniał się szczególnie na moim wąskim nadgarstku (17 cm).
Wodoodporność na poziomie 50 metrów jest całkowicie wystarczająca do normalnego noszenia, a także ze względu na zastosowanie "skórzanego" paska, nie oczekuje się, że ktoś będzie pływał lub nurkował z zegarkiem.
Źródło: fratellowatches.com
Sam mechanizm to Sellita SW-400. W rzeczywistości jest to powiększony SW-200, który jest klonem mechanizmu ETA 2824. Mechanizm jest pięknie zdobiony, a także ma powłokę z rhodium, dzięki czemu pięknie się błyszczy. Wiele osób uważa Sellitę za gorszą markę, ale ja nie widziałbym już tego tak czarno na białym. Mechanizm miały swoje wady, ale producent ciężko pracuje, aby je wyeliminować. Obecnie mechanizmy spełniają kryteria nawet takich producentów jak IWC.
Automat SW-400 oferuje około 38 godzin rezerwy czasu pracy, częstotliwość 4Hz, 26 pasowań kamieni.
Mechanizm jest pięknie zdobiony, a także posiada powłokę Rhodium, która sprawia, że pięknie błyszczy.
MeisterSinger Planet Earth to dość specyficzny zegarek, który zdecydowanie nie jest dla mas. Niekonwencjonalny sposób wyświetlania czasu wymaga przyzwyczajenia, a design nie każdemu przypadnie do gustu. Niektórzy mogą uznać go za niemal kiczowaty, ale nie sądzę, by jeszcze przekroczył tę granicę. Wręcz przeciwnie, jest to zegarek, który trzyma się swojej filozofii, próbując jednocześnie zachęcić nas do myślenia o wpływie naszych działań na środowisko.
8.1.2024
Recenzja MeisterSinger Perigraph – Kiedy prostota pokonuje złożoność
22.7.2024
Recenzja MeisterSinger Classic N°1 – Materiał dowodowy na to, że jedna wskazówka wystarczy
23.7.2024
Recenzja MeisterSinger Circularis – Mechanizm, który tyka przez 5 dni