Męskie klasyczneMęskie
Damskie klasyczneDamskie
SmartwatcheSmart
Marki
Inne
Tagi: Recenzje | Klasyczne | Tradycyjne
23.7.2024 | 6 MIN
Nie każdy nadgarstek jest w stanie udźwignąć zegarek o średnicy koperty przekraczającej 40 mm. W ostatnich latach giganci branży zegarkowej zaczęli reagować na ten fakt, poszerzając swoje portfolio o mniejsze wersje popularnych modeli. W dzisiejszej recenzji przyjrzymy się więc trzem konkretnym przypadkom tego trendu.
Moim zdaniem większe średnice kopert mają swoje należne miejsce w chronografach dla nurków czy pilotów. Jednak w przypadku zegarków wojskowych i wizytowych jestem bardziej zwolennikiem historycznie inspirowanych mniejszych rozmiarów. Dodatkowo, sam będąc posiadaczem mniejszego nadgarstka, fala pomniejszania jest dla mnie szyta na miarę, aby dopasować już i tak świetne modele.
Na początek przyjrzyjmy się 35-milimetrowemu wariantowi kultowego już modelu Tissot PRX. To właśnie jego większe, 40-milimetrowe rodzeństwo pomogło przywrócić Tissot do świadomości wielu miłośników zegarków w 2021 roku.
Kwadratowy kształt koperty, inspirowany oryginalnym Tissot PRX z lat 70., oraz tak zwana tarcza waflowa – dokładnie to, co czyni go zdecydowanie najbardziej przystępną cenowo szwajcarską alternatywą dla legendarnego Royal Oaks Audemars Piguet.
Jednak automatyczna wersja PRX przez długi czas była dostępna tylko we wspomnianej wersji 40 mm. Taka średnica koperty w zegarku sportowym nie jest niczym złym. Problematyczna jest jednak dla mnie odległość między uszkami tego zegarka, tj. długość jego koperty od uszka na godzinie dwunastej do uszka na godzinie szóstej.
PRX nie ma uszek jako takich, ma bardzo płaski profil koperty i zintegrowaną bransoletę. Całkowity rozmiar zegarka jest zatem znacznie zwiększony przez fakt, że pierwsze ogniwo bransolety nie jest w pełni przegubowe (nie zwisa swobodnie z koperty).
Jednak w 2023 roku Tissot wysłuchał życzeń fanów mniejszych zegarków sportowych i wprowadził na rynek 35-milimetrowy samonakręcający się wariant (obok istniejącego 35-milimetrowego modelu kwarcowego). Ten 35-milimetrowy automatyczny mechanizm dzieli nie tylko mechanizm ETA Powermatic 80 ze swoim większym rodzeństwem, z rezerwą chodu wynoszącą 80 godzin, ale także tarczę waflową. To właśnie odróżnia te maszyny od modeli kwarcowych z tarczami typu sunburst.
Rzeczywista rozpiętość między uszami osiąga długość 45 mm w tych mniejszych wariantach, co zadowoli nawet najmniejsze nadgarstki. Zintegrowana stalowa bransoleta również została odpowiednio zmniejszona, zwężając się do 16 mm dla zapięcia motylkowego.
26.4.2024
Tiffany Blue – Zegarek w kolorze jaja drozda
Choć byłem zadowolony z wypuszczenia przez Tissot 35mm modelu PRX automatic, to większy uśmiech na mojej twarzy wywołałaby zapewne jakaś hybryda rozmiarowa, tj. model o średnicy koperty wynoszącej 37mm, ewentualnie z węższą lunetą, która pozwoliłaby na montaż nieco większej tarczy.
Gdybym jednak miał wybierać pomiędzy dostępnymi modelami, to przy moim 15 cm obwodzie nadgarstka zdecydowanie sięgnąłbym po 35mm wariant PRX.
Drugim zegarkiem, który postanowiłem uwzględnić w niniejszej recenzji jest militarny Seiko SRPJ z linii Seiko 5 Sports. To właśnie jego rozmiar został zmniejszony z oryginalnych 39 mm do 36 mm.
Tutaj pod względem wymiarów koperty nie mam nic do zarzucenia (w przeciwieństwie do 35 mm PRX). Trójwskazówkowy zegarek z klasycznie ukształtowaną 36 mm kopertą i bardzo czytelną tarczą po prostu działa, co Rolex demonstruje od siedmiu dekad w swoich Explorerach.
Podobnie jak w przypadku wspomnianego wcześniej Tissot PRX, mniejsza wersja wojskowego Seiko wykorzystuje identyczny mechanizm jak jego większy poprzednik. Jest to bardzo solidny kaliber 4R36, który oferuje ręczne nakręcanie w porównaniu do starszego mechanizmu 7S26.
Płynność nawijania jest wtedy naprawdę przyjemna dzięki obecności dobrze trzymającej koronki o średnicy 6,5 mm. Moja jedyna skarga dotyczy jakości pasków i dotyczy to ogólnie serii Seiko 5 Sports. Ta seria, która istnieje na rynku od 1963 roku, przeszła najnowszą falę regularnych aktualizacji designu i mechanizmu oraz związaną z tym cenę w 2019 roku.
Niestety, fala innowacji tylko lekko opłukała próg biura inżynierów odpowiedzialnych za obróbkę technologiczną pasków do zegarków Seiko. W związku z tym nadal widzimy puste, nierzadko grzechoczące ogniwa na stalowych bransoletach, podczas gdy skórzane paski mogą pochwalić się sztywnością, która zawstydziłaby niejedną świerkową belkę. Jeżeli jednak zdecydujemy się na wymianę oryginalnego paska na inny, co ułatwi nam obecność nawierconych otworów w uszkach koperty (tzw. nawiercone uszy), to z pewnością nie pożałujemy zakupu tej kompaktowej piękności.
Trzecim i zarazem ostatnim zegarkiem, któremu przyjrzymy się w dzisiejszej recenzji jest Orient o nieoficjalnej nazwie Bambino Version 7.
Choć seria Bambino jest niezłomna wśród niedrogich zegarków towarzyskich, większość entuzjastów, po zachwalaniu jej, a następnie polecaniu do każdego domu, po cichu zgrzytała zębami mówiąc "Szkoda tylko rozmiaru". I mieli rację.
Orient zawsze dostarczał nam absolutnie urocze towarzyskie egzemplarze, których średnica niestety często przekraczała 40 mm. Niejedną łzę uroniła więc decyzja o wzbogaceniu tego zegarka o nieparzysty rozstaw uszek (19 lub 21 mm), przez co wymiana oryginalnego paska była dość trudna.
Stosunkowo niedawno (w 2022 roku) Orient postanowił jednak odpokutować te grzechy, wprowadzając nowy wariant Bambin o średnicy koperty wynoszącej nieco ponad 38 mm (38,4 mm) i rozstawie uszek 20 mm. Moim zdaniem Orient odniósł sukces – nowa, mniejsza wersja Bambina zachowuje przyjemny wygląd swoich poprzedników, a jednocześnie naprawdę oddaje swoją elegancką istotę, która zanikała z powodu wcześniejszego rozmiaru koperty.
Wspomniany wcześniej 20 mm rozstaw uszek otwiera nieskończone możliwości przy zmianie paska zgodnie z osobistymi preferencjami. Warto w tym miejscu zaznaczyć, że jakość paska dostarczanego przez producenta jest zauważalnie wyższa w porównaniu do wspomnianych wcześniej modeli z serii Seiko 5 Sports.
Po swoich większych poprzednikach, nowy Bambino odziedziczył tylko to co najlepsze. Przede wszystkim chciałbym wspomnieć o mechanizmie Orient F6724 z 40-godzinną rezerwą chodu i opcją ręcznego nakręcania, który jest absolutnym balsamem dla duszy dzięki obecności 6,5 mm koronki.
Działanie mechanizmu, wraz z gustownie zdobionym rotorem, można podziwiać dzięki denku z widokiem. Po drugiej stronie koperty znajdziemy wypukłe szkiełko mineralne, wiernie imitujące elegancki wygląd historycznie precyzyjnych szkieł akrylowych, które były jednak dość podatne na ścieranie w porównaniu do współczesnych alternatyw.
Na koniec chciałbym zwrócić uwagę na design wskazówek, który mile mnie zaskoczył. Charakterystyczny dla zegarków wizytowych styl dauphine został w nowym Bambino zmodyfikowany poprzez subtelne zwężenie wskazówek godzinowej i minutowej w okolicach jednej trzeciej długości. Czysty wygląd tarczy pięknie podkreślił tak subtelny szczegół.
Podsumowując, możemy tylko powiedzieć, że rozmiar naprawdę ma znaczenie ;). Jeśli więc masz mały nadgarstek, gorąco polecam wypróbowanie mniejszych wersji obecnych kultowych modeli.
A nawet tych, których dzisiejsza recenzja nie objęła. Na przykład kolorowy 38-milimetrowy "nurek" Seiko SRPK. Albo Hamilton Baby Murph. Jesteśmy w czasach, gdy mniejsze zegarki wracają do centrum uwagi.